#Polska Rzeknę wam opowieść. W Roku Pańskim 1944 niedługo po lądowaniu w Normandii każdy w domu czy w mieszkaniu Łyszkowicach miał mapę. Dużą albo wielką mapę, zaznaczano na niej wszystkie postępy aliantów i Rosjan na froncie, „z nasłuchu” BBC. 1/n
Comments
Log in with your Bluesky account to leave a comment
Czasem kupowano też okupacyjny „Nowy Kurier Warszawski” zwany potocznie „kurwarem”, do Łyszkowic dochodził jeszcze bo to Zachodnie Mazowsze. W „kurwarze” bowiem poza eposami o „bohaterskiej obronie” można było bowiem między wierszami znaleźć potwierdzenie niemieckich klęsk. 2/n
Niemców bano się i nienawidzono ich powszechnie, Rosjan się bano – wielu żyło pamiętających rok dwudziesty – a wzdychano do aliantów czyli Anglików i Amerykanów, zwłaszcza do Amerykanów. Dominował powszechny optymizm „na Święta (znaczy Boże Narodzenie) Amerykanie będą w Warszawie”. 3/n
Pilnie słuchano każdego przemówienia, dokonywano jego skrupulatnej egzegezy, gromadzono się koleżeńskich gronach po domach. Uważano że wiele przemówień Roosevelta i Churchilla jest adresowanych do Stalina... 4/n
...i choć w owych czasach nie mówiono „ale mu dał”, to mówiono „no to Ruski teraz się będzie zastanawiał”, albo „no to Ruskim powiedzieli do słuchu”. Mój dziadek, który był synem pułku w dwudziestym roku w 1.Dywizji Litewsko-Białoruskiej, był sceptyczny. 5/n
Brał miarkę i liczył dystanse pomiędzy Normandią i Łyszkowicami. Potem liczył te same dystanse posiłkując się komunikatami z frontu, pomiędzy liniami radzieckimi i Łyszkowicami. Nijak mu nie wychodziło, że alianci będą szybciej. 6/n
Mawiał:„to co tam na Zachodzie mówią, to muszą mówić,ale do nas droga daleka,a Niemcy się nie poddadzą. A jak Sowieci raz wejdą to już nie wyjdą”.Miejscowi entuzjaści Amerykanów, zwłaszcza Dąbrowski,mówili mu „nie kracz kruku”,dobrotliwie uznając za „nie znającego amerykańskiej potęgi pesymistę” 7/n
Comments